Forum GothicKlan Strona Główna GothicKlan
teraz nowe GK ->
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opek :D

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GothicKlan Strona Główna -> Prace Forumowiczów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cynober
Mroczny Wędrowiec



Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Syjon

PostWysłany: Sob 21:49, 22 Lip 2006    Temat postu: Opek :D

Zapadła noc. W karczmie jak zwykle było dużo ludzi. Karczmarz nalewał piwo do kufli które natychmiast było rozchwytywane. Zapowiadała się spokojna noc bez żadnej bójki. Blade jak zwykle zabawiał się z panienkami. Xardasek w rogu wcinał banany, a Wolfisz i Rhox rozmawiali o czymś. Byli tam przedstawiciele prawie wszystkich ras. Było kilka minut przed północą gdy do karczmy wszedł Quard niosąc beczkę z piwem. Oddał ją barmanowi wziął piwo i dosiadł się do Wolfisza i Rhoxa.
Wybiła północ. Usłyszeli rżenie konia. Ktoś przyjechał. Do lokalu wszedł jegomość w czarnej zbroi, z mieczem u boku i tarczą na plecach. Podszedł do baru i zamówił piwo. Był on wysoki i szczupły. Miał jasne włosy i fioletowo-szarą skórę, nie było wątpliwości, był młodym Mrocznym Elfem.
Xardasek właśnie kończył banana gdy zobaczył przybysza. Zatkało go i prawie się udusił. Blade gdy usłyszał co się dzieje z Banańcem (tak nazywali Xardaska ponieważ ciągle jadł banany) zobaczył również nowego przy barze. Wstał i podszedł no niego.
- Jestem Blade, właściciel tej gospody.
- Nazywam się Cynober.
- Co sprowadza cię w nasze strony? – zapytał
- Szukam kogoś. – Wypił kilka łyków piwa – można tu gdzieś przenocować?
- Mam kilka wolnych pokoi.
- Ile kosztuje nocleg?
-To zależy od pokoju.
Do Tawerny weszła dziewczyna. Podeszła do stolika i usiadła plecami do nieznajomego. On wstał i powiedział do właściciela oberży.
- Przepraszam na chwilę. – zaczął iść w kierunku przybyłej dziewczyny, gdy do niej podszedł usłyszał melodyjny głos.
- Nie wyjdę za niego, nie przekonasz mnie do tego. – On siadł naprzeciwko niej i powiedział:
- Nie przyszedłem cię z tond nigdzie zabierać.
- Jak to?
- Przecież wiesz, że zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej.
- Ale... – zaczęła i urwała.
- Wyrzekłem się rodu.
- Wyrzekłeś się?! Dlaczego? Kiedy?
- Dwa lata po tym jak ty to zrobiłaś. A zrobiłem to ponieważ nie mogłem już dłużej znieść tego co się zaczęło dziać po tym jak odeszłaś. Ale to długo historia.
- Jak się tu znalazłeś? Minęło już pięć lat od naszego ostatniego spotkania.
- Zabrałem tylko miecz, tarczę, trochę złota oraz Czarnego Fenixa. Przez jakiś czas tułałem się po świecie, potem zajechałem do dużego miasta Ludzi . Walczyłem by zarobić na życie. Gdy zbiłem już dość duży majątek postanowiłem, że poszukam cię i zobaczę jak ci się wiedzie. Dziś w nocy trafiłem tu nie myśląc wcale, że cię tu znajdę. Miałem dziś spędzić tu noc a rano znów wyruszyć w podróż. Miałem właśnie wynająć pokój gdy pojawiłaś się ty.
- Jak widzisz żyję...
- Tak i wyglądasz tak pięknie jak cię zapamiętałem. Jak ci się wiedzie?
- Nie narzekam. Poznałam tu kilku poczciwych ludzi. Właśnie siedzą przy tamtym stole. – Wskazała na Wolfisza, Rhoxa i Quarda. – Mam małą farmę i powodzi mi się całkiem nieźle. Co planujesz robić dalej?
- Nie zastanawiałem się nad tym ale chyba zostanę tu na kilka dni a potem się zobaczy
- Może przenocujesz w takim razie u mnie?
- Chętnie, ale najpierw może się wreszcie przywitamy? – puścił do niej oko.
Wstali oboje i czule się uściskali. Po tym ona powiedziała do niego:
- Zanim pójdziemy do mnie to zapoznam cię z mymi najlepszymi przyjaciółmi, jeśli pozwolisz oczywiście.
- Dobrze, chętnie.
Podeszli do stolika stojącego na przeciwległym końcu oberży. Ona zaczęła:
- Przyjaciele, to jest mój brat. – Wstali z krzeseł, Rhox popatrzył na niego chwile i rzekł:
- Jestem Rhox, miło nam cię poznać. To jest Quard i Wolfisz. Jestem Magiem tak jak Quard a Wolfisz jest Paladynem.
- Miło mi was poznać panowie. Nazywam się Cynober i jestem Czarnym Rycerzem.
Wolfisz odezwał się teraz.
- Miło jest nam gościć cię w tych stronach. Zamierzasz może osiedlić się w tych stronach?
- Rozważam taką decyzje. Okolica mi się podoba. Ludzie jak widzę są tutaj bardzo mili.
- Może wybrałbyś się ze mną jutro rano na polowanie?
- Chętnie.
- Będziesz nocował u Chantal?
- Tak.
- Więc przyjadę do ciebie jak przyjdzie czas. Bądź gotów.
- Dobrze – odparł i uśmiechnął się.
Wyglądał na bardzo zmęczonego. Pożegnali się wszyscy i Cynober wraz z Chantal wyszli. dochodziła druga w nocy gdy dojechali do jej domu.
- Masz piękny dom siostrzyczko.
- Dziękuje. Wejdź i poczekaj w salonie znajduje się on po prawej stronie. Zaraz przygotuje ci pokój.
- Dobrze.
On rozładował konia i powiedział do niego:
- Widzisz Czarny Fenixie, znaleźliśmy moją siostre. Udało się. Co myślisz o tej okolicy? – Koń zarżał a Cynober uśmiechnął się do niego i powiedział: - Ja też tak myślę.
Wziął tobołek z rzeczami i poszedł do salonu. Usiadł na kanapie a po chwili przyszła Chantal.
- Twój pokój jest gotowy.
- Dziękuje.
- Możesz tu zostać tak długo jak zechcesz.
On uśmiechną się do niej i wszedł do pokoju który mu wskazała. Był bogato ozdobiony. Na ścianach wisiało kilka obrazów. Podszedł do łóżka i postawił obok swoje torby. Ściągnął zbroje, podszedł do okna i zasłonił je kotarami, położył się na łóżku i zasnął prawie natychmiast. Spało mu się świetnie szczególnie, że od kilku dni nie zmrużył oka. Nastał ranek. Do pokoju weszła Chantal i rozsunęła kotary. Do pokoju wpadło światło. Cynober obudził się i zobaczył siostrę.
- Dzień dobry siostrzyczko.
- Dzień dobry braciszku – powiedziała i pocałowała go. – Jak ci minęła noc?
- Świetnie, dawno się tak nie wyspałem.
- To dobrze. Ubierz się i zejdź na śniadanie. Niedługo przyjedzie Wolfisz.
Zeszli na dół i usiedli przy stole. Zdążyli zjeść śniadanie gdy rozległo się pukanie do drzwi. Gdy otworzyli stał tam Wolfisz w białej koszuli z szarym gryfem na klatce piersiowej, białymi spodniami i butami o wysokich cholewach rogiem myśliwskim przy pasku, łukiem na ramieniu i kołczanem strzał na plecach. Jego koń był ciemnobrązowy i wyglądał na szybkiego.
- Witaj Chantal, witaj Cynoberze. Gotowy?
- Witaj Wolfiszu, jestem prawie gotowy. Przebiorę się tylko i będziemy musieli na chwile wstąpić do miasta bym mógł kupić łuk i strzały.
- Dobrze czekam na zewnątrz.
Poszedł do pokoju i przebrał się w czarną koszule z czerwonym pentagramem na piersi, założył do tego czarne spodnie i buty. Zapiął pasek i zawiesił na nim róg myśliwski, sakiewkę i sztylet. Zszedł na dół, wszedł do stajni i wyprowadził konia. Jego koń był cały czarny i miał piękną grzywę Cynober przypiął miech do siodła. Chantal wyszła by się z nimi pożegnać:
- Kiedy będziecie z powrotem?
- Możliwe, że dopiero wieczorem – odpowiedział Wolfisz.
- Uważajcie na siebie.
- Nie ma obawy siostro – powiedział Cynober.
Pojechali do miasta i gdy Cynober załatwił to co chciał pojechali do Ciemnych borów. Jechali już jakiś czas przez las ale nie było widać żadnej zwierzyny. Wolfisz zauważył wreszcie sarnę. Ściągnął łuk i założył na cięciwę strzałę, wystrzeli. Sarna padła martwa na ziemię. Cynober powiedział:
- Ładny strzał. ciekawe co jeszcze uda nam się upolować.
- Dzięki. Jedziemy dalej?
- Tak.
Ruszyli dalej lecz nic oprócz tej jednej sarny nie było. Zatrzymali się.
Rozpalili ognisko i usiedli przy nim. Wolfisz zostawił łuk i strzały przy koniu natomiast Cynober wziął swoje i położył obok siebie gdy usiadł. Porozmawiali trochę o Wolfiszu. Cynober właśnie miał opowiedzieć mu coś o sobie lecz usłyszał cichutki szelest. Złapał z łuk i strzałę. Wymierzył w ciemność i wypuścił strzałę. Zapalił pochodnie i podszedł w kierunku gdzie usłyszał szelest. Znalazł tam martwego lamparta. Strzała wbiła mu się w oko i trafiła do mózgu. Pokazał zdobycz Wolfiszowi. Ten zacmokał i powiedział:
- Pięknie, ja nawet nic nie słyszałem a nie siedziałem daleko od ciebie.
- No cóż ja usłyszałem i jak widać nie myliłem się. Wracamy powoli?
- Tak.
Zebrali się. Cynober załadował lamparta na Czarnego Phoenixa i pojechali. Już mieli wyjechać z lasy gdy strzała ugodziła Wolfisza w rękę. Cynober jak najszybciej zatrzymał się, ściągnął łuk z pleców i wycelował w miejsce z którego przyleciała strzała. Strzelił i trafił. Nagle coś na niego spadło i zwaliło go z konia. Przygwoździło go do podłoża. Koń obrócił się i kopnął napastnika w głowę. Na Wolfisza też ktoś skoczył ale jego koń uciekł. Cynober wyjął sztylet i poderżną gardło temu kto unieruchomił jego towarzysza. Jak się okazało Wolfisz miał rozciętą nogę. Cynober pomógł mu wstać i zapytał:
- Jak się czujesz? Masz rozciętą nogę i strzałę w ręce.
Wolfisz usiadł na ziemi i wyjął sobie strzałę.
- Dziękuje ci. Gdyby nie ty to nie wiem jak bym skończył.
- Podziękuj Czarnemu Phoenixowi, to jego zasługa.
- Komu?
- To mój koń.
- Mądre zwierze. Dziękuje ci Czarny Phoenixie.
Koń zarżał.
- Mówi, że nie ma sprawy – Cynober uśmiechnął się.
- Rozumiesz go?
- Tak. Jestem bardzo z nim związany i wiem co mówi. Wiesz kto to był?
- Nie wiem.
Cynober podszedł do wszystkich trzech napastników i powiedział:
- Ten co cię postrzelił był gnomem a ci dwaj co na nas skoczyli to orkowie. Dasz radę się utrzymać na koniu?
- Nie wiem kto to. Chyba dam rade.
Wsiedli da Czarnego Phoenixa i pojechali do domu Chantal. Ona wyszła z domu i podbiegła do nich w chwili gdy Cynober pomagał zsiąść z konia Wolfiszowi. Pomogła mu i razem z bratem zanieśli go do domu. Chantal opatrzyła mu rany a Cynober w tym czasie przebrał się. Gdy wrócił Chantal zapytała się go co się stało, że Wolfisz ma takie obrażenia. Opowiedział jej wszystko. Zrozumiała już dlaczego oboje są zmęczeni. Cynober zaraz po tym zjadł kolacje i poszedł spać. Rano obudził się i pojechał do miasta. Gdy wrócił oświadczył, ze postanowił się tu osiedlić na stałe.
- Kupiłem właśnie posiadłość niedaleko. Niedługo powinienem się umeblować.
- To świetnie.
Przez kilka lat żyli w spokoju często się odwiedzając nawzajem. Minął rok odkąd przybył do Syjonu. Zaczęła się wojna. Postanowił wziąć w niej udział. Został dowódcą oddziału wojsk konnych. Miał pod swoją wodzą dziesięć chorągwi. Odniósł już w życiu dużo zwycięstw ponieważ był znakomitym strategiem. Tym razem też nie mógł przegrać. Wraz z Wolfiszem, Rhoxem i Quardem postanowili, że muszą dzisiaj zaatakować całą siłą. Udało się niestety Wolfisz odniósł poważne rany w walce, Rhox też ledwo się trzymał a Quard niestety poległ. Cynober gdy wrócił do domu cały ociekał krwią, Czarny Phoenix był zmęczony. W domu czekała na niego Chantal.
- Wygraliśmy, pokonaliśmy ich. – powiedział ściągając zbroje. Miał dwie rany postrzałowe i kilka rozcięć. Nic poważnego. Przytulił siostrę brudząc ją swoją krwią.
- Przepraszam.
- Nic nie szkodzi. – przytuliła się jeszcze raz do niego.
Gdy się wyleczył żył dalej utrzymując się z kopalni węgla i żelaza. Dwa lata po wojnie ożenił się z piękną Mroczną Elficą i miał z nią dwójkę dzieci. Chłopczyka i dziewczynkę.
Pewnego wieczoru siedzieli w salonie i rozmawiali. Dzieci już spały. Ktoś włamał się do domu. Cynober próbując ratować żonę doznał bardzo poważnych obrażeń. Zabił intruzów ale było pewne, że nie pociągnie długo. Siostra gdy dowiedziała się tylko o włamaniu przyjechała do niego jak najszybciej. Wybiła północ gdy weszła do niego. Uczyła się magii uzdrawiania od pięciu lat ale nie wiedziała czy poradzi sobie z takimi obrażeniami. Udało jej się Cynober wrócił do zdrowia. Gdyby nie Chantal nie zobaczył by już więcej światła dziennego. Jego syn wyrósł na silnego, przystojnego i odważnego mężczyznę a jego córka na piękną i delikatną kobietę. Wiedział, że nie musi się już o nic martwić. Często jeździł na polowanie z Wolfiszem i zawsze przywoził z niego zdobycz. Pewnego razu umówili się na pojedynek rycerski. Nie był to pojedynek na śmierć i życie ale przygotowali się oboje do niego. Wolfisz był we wspaniałej srebrno złotej zbroi z szarym gryfem na piersi i tarczy. Cynober natomiast był w zbroi w której niegdyś przyjechał do Syjonu. Na tarczy miał czerwony pentagram. Pojedynek był długi i zacięty. Miecze chodziły szybko. Co chwile któryś z nich robił unik albo zasłaniał się tarczą. Po ciężkiej walce zwycięzcą okazał się Cynober. Wolfisz był świetnym rycerzem ale brakowało mu jednak kilku rzeczy które miał Cynober. Pewnego dnia Cynober wezwał do siebie syna. Przekazał mu pewien pięknie zdobiony miecz. Ten sam którego używał w pojedynku z Wolfiszem. Nigdy nie był drugi raz ostrzony lecz mimo to nie był wyszczerbiony.

CDN.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chantal
Poszukiwacz



Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Niewiadomo

PostWysłany: Sob 22:06, 22 Lip 2006    Temat postu:

Noo... braciszek daje czadu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Spirit
Sługa Kalsztorny



Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Khorinis

PostWysłany: Nie 21:03, 06 Sie 2006    Temat postu:

Spoko opowiadanko Wink Czekamy na dalszy ciąg Wink Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GothicKlan Strona Główna -> Prace Forumowiczów Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin